Ułożyłam dla siebie baśń
Za siedmioma górami, za siedmioma rzekami żyła piękna królewna która nigdy się o nic nie musiała martwić bo wszystkie jej zachcianki były natychmiast spełniane. Miała piękny zamek, cudowny ogród i sztab dworzan którzy gotowi byli spełnić każde życzenie swojej władczyni.
Królewna miała wszystko o czym tylko mogła zamarzyć lecz czuła się okrutnie samotna. Od wielu lat poszukiwano dla niej godnego męża ale żaden wybranek nie spełniał jej oczekiwań. Rokrocznie na turniej o rękę królewny przybywały rzesze przystojnych i dzielnych książąt gotowych stoczyć najzacieklejszy bój o rękę pięknej królewny lecz żaden z przybyłych nie spełniał jej oczekiwań. A to uważała że ten za niski, a to że za wysoki albo za chudy albo za gruby a to z kolei niezbyt ładni śpiewa a to grać na żadnym instrumencie nie potrafi. Lata mijały a księżniczka żadnego z konkurujących o jej rękę kandydatów nie mogła wybrać. Z roku na rok było ich coraz mniej i mniej.
A księżniczka wciąż czekała i śniła o swoim najpiękniejszym księciu który któregoś dnia przybędzie do zamku na białym rumaku.
Upłynęło już tyle lat i księżniczka miała już tyle lat że nie było na najdalszej już nawet krainie chętnych książąt w odpowiednim dla księżniczki wieku.
Martwiło ją to bardzo i z tej zgryzoty zapadła na chorobę. Najwierniejszy jej sługa bardzo się nią w tym trudnym czasie dobrze troszczył i księżniczka zrozumiała że tak naprawdę to jego kochała przez cały czas i w każdym z książąt którzy o nią w przeszłości zabiegał szukała kogoś takiego jak on.
W końcu wzięli ślub, księżniczka wyzdrowiała i przeżyli wspólnie jeszcze wiele wiele lat w zdrowiu i szczęściu ciesząc się z każdego dnia który dano im razem przeżyć.
Czasem szczęście jest tak blisko, niekiedy zbyt blisko, żeby je dostrzec.
Uważaj, bo przegapisz.