…. Abstynencja pomogła mi zaakceptować siebie samego ze wszelkimi wadami i chorobą. Tylko w ten sposób mogę szczerze kochać swoje otoczenie. …

“Trafiłem w sedno, gdy ujrzałem własną słabość i odrzuciłem obawę przed osobistą zmianą”.

Co zrobię, aby w przyszłości moim bliskim i innym ludziom żyło się ze mną lepiej?

          Podjęcie terapii było bardzo ważnym etapem mojego życia, które rok po roku staczało się po równi pochyłej. Dziś widzę doskonale, iż to ode mnie samego zależy to, jak poprowadzę swoje życie, by być szczęśliwym, by cieszyć się życiem i czerpać radość z uśmiechu żony i córek. Tylko ode mnie samego, nie od alkoholu, który toksycznie wpływał na moją psychikę i niszczył za pomocą mojego ciała wszystko to, co do tej pory zbudowałem, na czym zależało mi w życiu najbardziej. Abstynencja pomogła mi zaakceptować siebie samego ze wszelkimi wadami i chorobą. Tylko w ten sposób mogę szczerze kochać swoje otoczenie. Kocham swoją żonę i pragnę dla niej walczyć o to, co ona kocha – czyli mnie. W ten sposób zmieniłem naszą relację o 180 °. Walcząc o siebie samego udowodniłem K* jak bardzo zależy mi na jej uczuciach. Wstyd mi, ale dopiero teraz, będąc w abstynencji doceniam, ile ta kobieta poświęciła dla naszego związku. Krok po kroczku zamierzam iść dalej w odbudowie jej zaufania. Związek polega na partnerstwie. Będę zawsze obok, zawsze gotów do pomocy zaczynając od najdrobniejszych czynności, pomocy w obowiązkach domowych poprzez wyręczanie w wielu czynnościach chociażby sprzątaniu mieszkania, by żona odpoczęła po pracy. Będę częściej robił obiady i niespodzianki, bo kocham jej uśmiech, jest piękny i tylko on potrafi rozgrzać moje serce. Jesteśmy rodzicami dwójki wspaniałych córeczek, aczkolwiek oboje tęsknimy za chwilami we dwoje, długimi rozmowami, które przeciągały się czasem i do rana, za intymnością bez ograniczeń, a więc zamierzam zrobić K* niespodziankę w rocznicę ślubu, spakować jej rzeczy, gdy będzie w pracy, odebrać po i pojedziemy na wakacje we dwoje. Wiem, jak chciałbym aby wyglądał mój związek. Jestem na dobrej drodze ku temu, a jednocześnie wiem, ile przede mną pracy, bo nie sztuką jest rozkochać w sobie kobietę, sztuką jest rozkochiwać ją w sobie każdego dnia do końca Naszego Świata, a ja będę zawsze o ten Nasz Świat walczył i go pielęgnował. Wielokrotnie wspomniałem, do znudzenia, iż moje córeczki były jedynym hamulcem mojej rozpędzającej się choroby. Uważam się za dobrego opiekuńczego ojca, lecz mam jeszcze im tyle do przekazania, że nie wiem, czy jedno życie nie będzie zbyt krótkim terminem. Nasze codzienne zabawy, rozmowy, wspólne spędzany czas, tworzy między nami bardzo silną więź. Będę zawsze wsparciem w trudnych chwilach dorastania płacząc z nimi, gdy będą płakać, śmiejąc się, gdy one będą radosne. Chcę dać córeczkom wzór do naśladowania, który będą mogły wykorzystywać wkraczając w swoje dorosłe życia oraz pewność, iż zawsze z każdą życiową trudnością, z każdym wyzwaniem będą mogły się zwrócić do mnie. A póki co, dalej będę dbał o to, by mi ufały i czuły się bezpiecznie w jedynym świecie jaki znają, czyli naszej rodzinie.

 “Zabiorę was do parku tam, gdzie kolorowe róże,

 pokażę wam po deszczu tęczę otulę, gdy nadejdą burze”.

 Kocham z całego serca widok z samego rana ich ubranych w uśmiech twarzy. Nie ma nic bardziej pięknego jak szczęście mojej rodziny.

 “szczęścia milimetr,

wystarczy mi tyle, nie chcę nic,

poza to, co mi zesłał świat “.

     Pragnę również polepszyć swoje relacje z rodzicami. Jestem jedynakiem, a więc całe życie wszystko uchodziło mi płazem. Rodzice kochają swoje dzieci bezwarunkową miłością mimo zadanych ran. Chcę dbać o rodziców tak, jak oni dbali całe życie o mnie. Nie zapominać już nigdy o żadnych ważnych datach. Oboje są już starszymi ludźmi. Będę pomagał im w robieniu zakupów. Wiem, że mają plany związane z remontem mieszkania. Zaangażuję się w pomoc przy remoncie. Pragnę odbudować ich zaufanie i wspierać w codziennych trudach udowadniając, że mogą na mnie liczyć. Przez trzy lata mojego nadużywania alkoholu zaniedbałem relacje z moimi przyjaciółmi. Pragnę podziękować im za wsparcie, jakie zawsze miałem z ich strony. Staję coraz silniej na swoich nogach i chcę, by mieli pewność, iż mogą na mnie polegać. Zacząłem walkę o swoje przyjaźnie od drobnych czynności, częstszego kontaktowania się z nimi czy to za pomocą kamerki czy telefonu. Jesteśmy umówieni w najbliższym czasie na spotkanie naszej “Wielkiej rodziny “, na którym zamierzam podziękować i za wszystko przeprosić. Dążę małymi krokami do naprawy samego siebie. Terapia jest początkiem mojej drogi zwanej abstynencją, która otworzyła mi oczy na wiele kwestii życiowych. Na pewno będę dążył do kontynuowania terapii, by wzmocnić swoją okaleczoną psychikę w kierunku samorozwoju. Nie zamierzam spocząć na laurach. Terapia popołudniowa na pewno pomoże mi się rozwijać. Zamierzam po skończeniu oddziału wrócić do pracy. Wszystko wskazuje na to, iż mam otwartą drogę do powrotu na moje ciężko wypracowane stanowisko. Trzeźwy ja, to ogromna korzyść dla pracodawcy. Jestem pewien, iż będę mógł wykorzystywać posiadaną wiedzę i krok po kroku walczyć o kolejne szczeble kariery. W codziennej gonitwie z czasem nie zamierzam zapomnieć przede wszystkim o sobie. Uwielbiam czytać książki, słuchać muzyki, jest to nierozłączna część mojego dnia. Podejmuję powoli wyzwanie powrotu na siłownię, by nie tylko dbać o duszę, ale i również zadbać o ciało. Uwielbiam nasze rodzinne wypady rowerowe, do których zamierzam również wrócić, gdy tylko pogoda zacznie dopisywać. Moją pasją zawsze była piłka nożna. Z czasem stało się to nie tylko pasją, ale również stylem życia. Nie Jestem gotów wrócić na bydgoskie trybuny, aczkolwiek niebawem rusza liga i będę bacznie obserwował poczynania Zawiszy, trzymając za nich mocno kciuki. Pewnego dnia tam wrócę… ale potrzebuję na to jeszcze czasu… marzę o szczęściu i radości, zaufaniu i szczerości w moim codziennym życiu rodzinnym, oraz o silnym Cz*** , który będzie przykładem dla córek i wsparciem dla żony. Dążę do tego celu i z każdym dniem wizualizacja tego obrazu staje się bardziej realna.

“obrana droga i spokój w moim sercu,

główny cel w życiowym przedsięwzięciu,

miałem na pieńku najbardziej sam ze sobą,

 byłem na szlaku, który nie był moją drogą “.

 

CZARNY