Historia moich starań związanych z kontrolowaniem picia alkoholu

                                         

        Celem pracy jest przyjrzenie się, w jaki sposób próbowałem kontrolować własne picie alkoholu i jakie były efekty tych działań.

 

1.Proszę odnosząc się do każdego z poniższych przykładów,opisać swoje różne próby mające na celu ograniczenie lub kontrolowanie picia

* Zmniejszenie ilości:

Podejmowałem takie próby nie raz, mówiłem sobie, że od dziś piję setkę, max dwie lub zamiast wódki parę piw, bo to lepsze zło niż wódka, ale kończyło się to z marnym skutkiem.

*Udowadnianie sobie, że nad tym panuję:

Udowadniałem sobie, że mogę nie pić, nie pijąc w pracy, nie zrzucając się z chłopakami, czy nie pijąc samemu. Wtedy byłem z siebie dumny nie pijąc w pracy tydzień czy dwa.

 * Obiecywanie sobie i innym – od jutra nie piję:

Oczywiście nie raz padały takie obietnice dla żony, brata najczęściej po kłótniach czy wyprowadzkach żony. Ale niestety, nigdy ich nie dotrzymywałem, piłem po kryjomu z myślą, że nikt się nie zorientuje.

* Zmiana rodzajów trunków by ograniczyć kłopoty związane z piciem:

Tak były również takie próby, miałem duży problem z piciem wódki, więc wymyśliłem, że będę pił dwa piwa dziennie, próbowałem również piwo zero. Lecz kończyło się to tym, że z dwóch legalnych piw robiły się cztery, sześć a koniec końców wracałem do picia wódki.

* Okres zaplanowanej abstynencji:

Jedyną abstynencją jaką pamiętam była 14 dniowa kwarantanna. Innych niestety nie posiadałem. Jedynie na początku poznawania rodziny żony ograniczałem przy nich spożycie alkoholu, ale po imprezach dopijałem się samemu.

* Unikanie kontaktów z ludźmi pijącymi:

Ja najczęściej piłem samemu. Jedynie gdy nie piłem w pracy to unikałem chłopaków którzy pili, polewali sobie w baraku. Wtedy krzątałem się po budowie szukając sobie zajęcia żeby o tym nie myśleć.

* Powstrzymywanie się od picia w pewnych porach i okresach:

Jedyne co przychodzi mi na myśl –  to były zaplanowane wyjścia z malutką do bawialni, placu zabaw, odbieranie jej z przedszkola, czy zajmowanie się nią w soboty gdy żona była w pracy.

* Stosowanie pewnych zabiegów umożliwiających wypicie więcej bez większej                     szkody:

Wcześniej, gdy jeszcze ćpałem, brałem na imprezach amfetaminę lub kokainę. Będąc pod ich wpływem mogłem wypić o wiele wiele więcej. Gdy zerwałem z narkotykami to nie robiłem tak zwanych przedbiegów.

 

2.W jakich sytuacjach pojawiała się myśl: chyba piję za dużo?

Były to sytuacje po kłótniach z żoną czy jej wyprowadzkach do mamy, a zdarzyło się ich kilka. Później była rozmowa, przyznanie się do problemu z piciem, obietnice, ogarnięcie się na chwilę i znów wracałem do cholernego nałogu.

 

3.Jakie czynności było panu wykonywać bez alkoholu?

Ja nawet kręcąc papierosy otwierałem sobie piwo, prasując, sprzątając również musiało być piwo albo dwusetka. Remonty, skręcanie mebli zawsze był alkohol w trakcie. Jeżdżąc na fuchy z chłopakami zawsze miałem coś w plecaku. Jechaliśmy do mojej rodziny na wieś – też musiałem wypić piwo czy dwa.

 

4.Jakie przemyślenia pojawiły się u pana podczas pisania tej pracy?

Że nie umiałem funkcjonować bez alkoholu, coś jak z samochodem – nie zatankujesz nie pojedziesz. Uczęszczając na terapię dowiedziałem się, że to było tylko złudzenie, wymówka żeby się napić.

 

5.Co pan czuje, kiedy patrzy pan teraz na swoje próby kontrolowania picia alkoholu?

Oszukiwałem sam siebie oraz bliskich, że coś z tym robię a tak naprawdę tej kontroli nie było nigdy.

 

6.Co robił pan w przeszłości, aby nie widzieć faktu, że nie kontroluje pan używania alkoholu?

Uważałem że chodząc do pracy, ogarniając w domu sprzątanie, pranie i tym podobne, opłacanie rachunków, gdzie inni znajomi tego nie robili nawet nie pijąc – to co oni ode mnie chcą skoro nawet jak sobie codziennie coś wypiję to i tak wszystko jest ogarnięte.

 

7.W jaki sposób bronił się pan przed uświadomieniem sobie tego kiedyś?

No tak jak już pisałem broniłem się tym niby dbaniem o rodzinę, ogarnianiem domu, że chodzę do pracy, opłacam rachunki, uważałem że kontroluję to wszystko.

 

8.Czego dowiedział się pan o sobie po napisaniu tej pracy?

Dowiedziałem się jak łatwo samego siebie oszukiwać, że panuje się niby nad czymś, że ma się niby kontrolę. Szkoda właśnie tylko tego, że w tym ciągu alkoholowym nie chce się słuchać bliskich, którzy chcą pomóc – a ja obierałem to jako atak. Że musiałem upaść tak nisko, stracić prawie wszystko, żeby to zacząć zauważać, co robiłem źle i zacząć powoli to wszystko rozumieć – jakim byłem chorym człowiekiem.

 

PUSZEK