…Kłótnia z żoną to chyba najprostszy i najpopularniejszy chwyt, aby się napić i nie mieć wyrzutów sumienia…

… Stałem się bezuczuciowym, złośliwym, aroganckim dupkiem, który myśli tylko o sobie i o tym, aby się napić…

Jak picie alkoholu wpłynęło na moje życie rodzinne?

 

Proszę napisać dziesięć specyficznych przykładów pokazujących wpływ Pana picia na osoby z najbliższego otoczenia.

  • Gdy wracałem z pracy żona czekała w niepewności, w jakim stanie wrócę do domu, czy znów na bani;
  • Kiedy wołałem od żony pieniądze na piwo, a żona nie chciała mi ich dać, to tak długo i natrętnie naciągałem, aż ze złością dała mi 5 zł czy 10 zł i mówiła „a rób, co chcesz ja mam to gdzieś!
  • Gdy szliśmy na imprezę obawiała się, żebym się nie schlał i nie narobił jej wstydu;
  • Łapała się za głowę, gdy o godzinie szóstej rano leciałem po piwo na kaca i mówiła „ puknij się w ten głupi łeb”.
  • Jeśli chodzi o teściów, to mi na temat picia nic nie mówili, ale wiem, że żona się nie raz nasłuchała;
  • Moja matka nie wiedziała, że piję nałogowo, gdy jechałem do niej byłem trzeźwy;
  • Córka była bardzo zawiedziona, kiedy przez picie nie przyjeżdżałem robić im remontu domu;
  • Znajomi obgadywali mnie w pracy widząc moje pijackie wybryki, szeptali za plecami „ ten to już musi’.
  • Mistrz, mimo koleżeństwa tracił już dla mnie cierpliwość, kiedy wydzwaniałem do niego po wolne;
  • Niedawno sąsiadka zwróciła mi uwagę „co sąsiad znów na humorku?” Niby w żartach, ale mi w pięty weszło;

 

            Z powodu picia przerzucałem moje obowiązki na żonę. Kiedy mój mistrz nie odbierał ode mnie telefonu, bo wiedział, że dzwonię po kolejne wolne, to prosiłem  wtedy żonę, aby do niego zadzwoniła i dał mi wolny dzień. No i wtedy się udawało, miałem wolne, mogłem pić.

Zdarzyło mi się też zapić, gdy miałem odwieźć wnuczkę do domu, do P*, również żona  wtedy musiała mnie wyręczyć. Wysługiwałem się również żoną w codziennych obowiązkach domowych ( przygotowanie obiadu, posprzątanie mieszkania, skoszenie trawy na działce itp.)

            Specjalnie to nie szukałem usprawiedliwień dla nadużywania alkoholu. Te, co były  to po prostu jestem zmęczony po pracy i chcę się zrelaksować, a to w pracy ktoś mnie wkurzył i muszę odreagować. Kłótnia z żoną to chyba najprostszy i najpopularniejszy chwyt, aby się napić i nie mieć wyrzutów sumienia.

            Żona i córka bardzo często ukrywały mój problem alkoholowy przed dalszą rodziną i znajomymi. Nie jeden raz piękna pogoda za oknem, weekend, wszyscy spędzali rodzinnie czas na działkach, a żona sama. Wtedy dzwoniła po swoich rodziców, aby do niej przyszli, a ja oczywiście leżałem pijany w domu. Gdy ktoś pytał o mnie to wówczas żona kłamała, że jestem w pracy lub śpię po nocce czy też musiałem gdzieś pojechać. Córka tez mnie kryła przed rodziną zięcia.

 

Jakie Pana dawne zachowania były najbardziej krytykowane przez rodzinę?

Na co zwracano najczęściej uwagę?

            Kłamstwo, bałaganiarstwo, niesłowność. Za każdym razem, gdy trzeźwiałem obiecywałem żonie, że to ostatni raz. Ale niestety, wracając z pracy znów przynosiłem dwa lub cztery piwka, a zdarzało się, że  setkę lub dwusetkę  i piłem. Żona krytykowała mnie, że bałagan, że nie posprzątałem nawet po sobie, gdy była w pracy. Szklanka i butelki po piwie były porozstawiane po domu, pies niewyprowadzony, a ja spałem pijany.

Żona na moje zachowanie na początku denerwowała się, krzyczała na mnie, dostawała tak zwanej białej gorączki. Później zaczęła ignorować moje zachowanie. Mówiła „ no nie, znów jesteś pijany, weź się połóż i nie marudź i daj mi święty spokój”. Teście się nie wtrącali, a moja matka nie wiedziała, że mam taki problem z alkoholem.

            Gdy piłem tak bardziej  towarzysko, to byłem chłopakiem do rany przyłóż. Mówiłem żonie i córce, że je bardzo kocham, kupowałem bombonierki, czekoladki, zabierałem na wycieczki. Po prostu troszczyłem się o nie. Ale gdy alkohol wciągnął mnie na dobre w to bagno  to uczucia stały mi się obojętne. Nie byłem już tym fajnym chłopakiem z przed lat, miłym radosnym, troskliwym mężem i ojcem. Stałem się bezuczuciowym, złośliwym, aroganckim dupkiem, który myśli tylko o sobie i o tym, aby się napić.

            Przepitych lat już się nie cofnie. Mogę tylko patrzeć z nadzieją na lepsze jutro. Starać się pokazywać swoje uczucia, otworzyć się przed rodziną, najbliższymi, aby zobaczyli, że jestem osobą godną zaufania.

Być dobrym ojcem – to wspierać dzieci w ich rozwoju, motywować je, pomagać rozwiązywać problemy, troszczyć się o nie bez względu na wiek, być ich przyjacielem.

Być dobrym mężem –  to kochać, szanować, być wyrozumiałym, tolerancyjnym na potrzeby żony, być troskliwym, opiekuńczym i zaradnym człowiekiem.

            Moim zdaniem rodzinę budują i umacniają takie wartości, uczucia i czynności jak: szacunek dla siebie, zaufanie, miłość, wyrozumiałość, wspólne rozmowy, wspólne posiłki, spędzanie razem wolnego czasu, wspólne wakacje, wyjazdy, wspieranie się w dobrych i złych chwilach, wspólna odpowiedzialność za dzieci, za związek.

            Chcę zmienić swoje relacje z bliskimi, ale aby tak się stało, muszę najpierw zmienić siebie. Chcę by rodzina mi na nowo zaufała, wierzyła w moje słowa, a moje obietnice nie były pustymi słowami. Chcę rozmawiać z żoną o uczuciach, radości, troskach czy smutku. Po prostu rozmawiać o wszystkim. Takich szczerych rozmów od wielu lat nie pamiętam, ponieważ ich po prostu nie było. Nie denerwować się na teściów za to, że żona u nich spędza dużo czasu. Dziś wiem, że żonie też się coś od życia należy, a nie tylko przesiadywać w domu z pijanym mężem.

            Najważniejsze teraz jest to, aby wytrwać w abstynencji, nie poddawać się. Dążyć do celu, jakim jest trzeźwość. Zacząć na nowo okazywać rodzinie uczucia, jakimi ją darzę. Zabrać  żonę do kawiarni czy na dansing do Solanek, które tak bardzo kiedyś lubiła i w których często bywaliśmy. Wyjechać z żoną, córką, zięciem i wnuczkami, choć na parę dni nad jezioro lub nad morze. Nic lepiej nie poprawi rodzinnych relacji jak wspólny wyjazd i szczere rozmowy.

            Po napisaniu tej pracy czuję wielki żal do samego siebie. Alkohol  zawładnął moim życiem i straciłem nad nim kontrolę. Zachowałem się samolubnie. Nie interesowało mnie, co się dzieje dookoła mnie i mojej rodziny. Ale czuję też ulgę i satysfakcję, że potrafiłem do tego wszystkiego przyznać. Ale tu i teraz przed wami wszystkimi zdaję sobie sprawę, że długa droga przede mną. Rodzina jest najważniejsza, dlatego od teraz zadbam o nią ze wszystkich sił i nie poddam się. Teraz widzę, ile przykrości im sprawiłem pijąc.

 

            Waluś