…”W mojej dysfunkcyjnej rodzinie było ciche przyzwolenie na przemoc”…

…”Moja rodzina nigdy nie ukrywała mojego problemu związanego z uzależnieniem,  bo o nim po prostu nikt nie wiedział lub nie chciał go widzieć.”…

Jak picie alkoholu wpłynęło na moje życie rodzinne?

          Zamartwianie się gdzie jestem i co robię, moi bliscy i znajomi często musieli opiekować się mną, a ja przepraszałam za to, że muszą to robić. Czasami będąc w związku z byłym partnerem nie kontrolowałam emocji pod wpływem alkoholu, kłóciliśmy się. Wtedy mieliśmy problem na drugi dzień żeby się porozumieć (działo się tak głównie pod koniec naszej relacji).

Nigdy nie przerzucałam na nikogo moich obowiązków. Gdy mieszkałam z moją byłą dziewczyną, wymieniałyśmy się obowiązkami, czasem zamawiałyśmy sprzątanie. Robiłam to również gdy mieszkałam sama. Gdy mieszkałam w T***, mój przyjaciel, wychodził z psami kiedy ćpaliśmy lub piliśmy razem i ja nie byłam w stanie tego zrobić. W sytuacjach rodzinnych szukałam wielu wymówek do swojego picia.

Kiedy byłam w wielu różnych relacjach, często mówiłam, że nie chcę żyć tak, jak moja matka w ciągłym cierpieniu i troskach, więc się bawię. Z kolei jak byłam z moim byłym partnerem, to zdarzało się pić, bo mnie zdenerwował i muszę się napić wina.

Moja rodzina nigdy nie ukrywała mojego problemu związanego z uzależnieniem,  bo o nim po prostu nikt nie wiedział lub nie chciał go widzieć.

W mojej dysfunkcyjnej rodzinie było ciche przyzwolenie na przemoc i całe gówno, które się działo.

 Nie ograniczyłam nigdy kontaktów towarzyskich z powodu picia, myślę że wręcz przeciwnie – kontaktów z tego powodu było znacznie więcej, dopiero gdy zamieszkałam z moim byłym partnerem i zaczęły się problemy w naszym związku, to kontakty były ograniczone do koleżanek które mieszkały niedaleko, gdyż wyprowadziłam się z dala od jakichkolwiek znajomych. Musiałam ograniczać się do rozmów video, bo nie stać mnie było by jeździć po Polsce lub Europie w celu odwiedzin. Bardzo z tego powodu cierpiałam. Moja mama i siostra nigdy nie krytykowały mnie wprost, chyba że czasem za styl życia jaki prowadzę (nie mam swojego miejsca, ciągle gdzieś jeżdżę). Były partner raczej nie krytykował mojego zachowania związanego z piciem, ponieważ czasem role się odwracały i to ja opiekowałam się nim. On krytykował wszystko inne we mnie, tylko nie picie. Moja rodzina nie miała na co reagować, bo nigdy nie widziała mnie w złym stanie, właściwie prawie nigdy. Gdy były już takie sytuacje, to było ciche przyzwolenie i milczenie, jak wspomniałam wcześniej wiem,  że nie bez powodu tak było. Raz zdarzyło się, że kiedy byłam nastolatką to wymiotowałam przy mamie, była wtedy na mnie zła.

Nie widzę siebie w roli matki. Był taki okres  w moim  życiu,gdy bardzo chciałam mieć dziecko. Jednak to się mocno zmieniło. Z biegiem czasu, uznałam, że nie chcę nią być.

Bycie dobrą partnerką to przede wszystkim szczerość, szacunek, partnerstwo, troska, ale też zdrowe stawianie granic. Używki nie pomagają w budowaniu takich relacji.

Obecnie jestem sama i wiem, żeby to komuś móc zaoferować, najpierw potrzebuję poukładać się ze sobą, pokochać i zaakceptować swoje niedoskonałości, wybaczyć też sobie. Być dobrą siostrą, córką to na pewno wsparcie, nie dokładanie zmartwień, otwartość i zrozumienie.

Uważam że, rodzinę umacnia wspólne celebrowanie każdej wspólnej chwili, wsparcie, rozmowy o troskach i zmartwieniach. Wspólne rozwiązywanie problemów, rodzina to spokój, zrozumienie i akceptacja. Na pewno jeśli sama się ze sobą ułożę, to moje relacje z bliskimi ulegną jeszcze większej poprawie.

Wiem, że w przyszłości, potrzebuję nauczyć się stawiać dobre i zdrowe granice,oraz prosić o pomoc gdy tego potrzebuję. Wyrażać zrozumienie dla siostry i matki.

 

Elfinka