…Alkohol zabrał mi wszystko, nie tylko relacje z ludźmi. Zrozumiałam , że nie żyję na pustyni i dookoła mnie toczy się życie, w którym znowu chciałabym uczestniczyć, a nie zamykać się w klatce z butelką alkoholu…

Jak picie wpłynęło na moje kontakty i relacje z innymi ludźmi ?

          Właściwie wszystkie wolne chwile były zakrapiane alkoholem. Spotkania na działce: organizowaliśmy sobie grilla ze znajomymi z pracy np.: na powitanie wiosny i otwarcie sezonu. Przedział wiekowy nie odgrywał roli. Alkohol dodawał mi pewności siebie, rozluźniał. Wyjazdy integracyjne zaczynały się już w autokarze, zawody międzyzakładowe, rozgrywki. Potem było oblewanie sukcesu, bądź porażki. Niby bawiliśmy się wspaniale. Dzisiaj myślę, że nie do końca.

          Jestem z natury osobą nieśmiałą i zamkniętą w sobie. Uważałam wtedy, że alkohol dodaje mi pewności siebie, daję odwagę i poprawia jakość kontaktów społecznych. Dzisiaj zastanawiam się nad tym, czy to miało sens. Przecież wszyscy wtedy piliśmy, każdy z nas na swój sposób chciał się bawić.

Myślę, że wtedy każdy zajmował się sobą. Niby wszyscy chcieliśmy świetnie się bawić a jednak interesowaliśmy się każdy swoją osobą. Ogólny bełkot i wybuchy śmiechu nie wiadomo z jakiego powodu-wszystkich nas bawiły.

Większość czasu spędzałam z osobami pijącymi. Szczególnie okres letni, kiedy odbywały się spotkania na działkach moich przyjaciół, lub ja zapraszałam na swoją działkę. Były to spotkania grupowe lub tylko 2 osobowe, nigdy jednak nie odbywało się to bez picia alkoholu. Niestety potem zaczęłam pić do lustra. Jest to czas przejścia na emeryturę i czas pandemii. Wtedy przestałam szukać okazji do wypicia w towarzystwie.

 Wśród grupy z którą piliśmy alkohol, byli też tacy, których  mogę nazwać moimi przyjaciółmi nie tylko od kieliszka. Wiedziałam, że zawsze mogę na nich polegać. Ponieważ jestem sama, pomagali mi w trudnych dla mnie choć czasami błahych sprawach. Przyjaciółka, której zawsze mogłam zaufać, zwierzyć się z kłopotów i to wcale nie przy kieliszku.

Początkowo nic nie zauważałam. Ponieważ jestem z natury osobą nieśmiałą wydawało mi się, że alkohol dodaje mi odwagi i pewności siebie. Teraz zrozumiałam – kiedy było coraz więcej alkoholu stawałam się coraz bardziej wybuchowa i nerwowa, drażniło mnie właściwie wszystko. Szukałam wręcz okazji do rozpoczęcia awantury, prowokowałam ją często wobec mojego partnera zrzucając całą winę na niego. Stałam się podejrzliwa, zaborcza chciałam zmienić jego nie siebie i aby nie przyznać się do tego, że piję za dużo.

          Początkowo przy piciu okazjonalnym nie zauważałam swojego innego zachowania wobec kolegów, przyjaciół. Razem piliśmy, wracaliśmy do pracy. Teraz się temu dziwię, że potrafiłam się z tego śmiać, jak to fajnie się bawiliśmy!! Później kiedy traciłam kontrolę nad piciem często wieczorem urywał mi się film. Rano przeglądałam komórkę, sprawdzałam z kim rozmawiałam i starałam się odtworzyć rozmowę, często bezskutecznie. Dzwoniłam więc do danej osoby i najpierw sondowałam, co takiego wydarzyło się wieczorem, czy udało mi się zachować pozory tego, że nie piłam czy kogoś obraziłam.

          Negatywny wpływ alkoholu na kontakty z ludźmi? Sama je stworzyłam, ponieważ zaczęłam unikać ludzi „pomogła mi w tym pandemia” Często nie odbierałam telefonów od znajomych, mówiąc sobie, że oddzwonię później, kiedy będę w lepszej formie. Często jednak nie oddzwaniałam. Nawet nie wiem kiedy zauważyłam, że prawie jestem sama z moim złym doradcą alkoholem. Będąc na działce unikałam kontaktu z sąsiadką, ponieważ obawiałam się, że zauważy ile wypiłam.

          Jak powiedziałam starałam się unikać kontaktów z ludźmi. Jednak często w czasie spotkań nawet przypadkowych widziałam, że mi się dziwnie przyglądają, pytają o zdrowie. Często wracając z zakupów, na które składały się przede wszystkim butelki z piwem i wódką spotykając sąsiadów na klatce schodowej było słychać brzęk butelek w mojej torbie. Widziałam ich spojrzenia skierowane na siatkę i uśmiechy. Nikt mi nic nie mówił, jednak mogę się domyślać, co sobie myśleli.

          Starałam się tego nie dostrzegać. Liczyło się tylko to, żeby wszyscy dali mi święty spokój. Alkohol przesłaniał mi wszystko. Myślałam o tym, że właśnie tak jest dobrze. Najlepiej wcale nie wychodziłabym z domu. Zapomniałam o wszystkim i o sobie również.

          Alkohol zabrał mi wszystko, nie tylko relacje z ludźmi. Zrozumiałam po napisaniu tej pracy, że nie żyję na pustyni i dookoła mnie toczy się życie, w którym znowu chciałabym uczestniczyć, a nie zamykać się w klatce z butelką alkoholu.

PINGWIN