MOJE POWODY PODJĘCIA TERAPII

1.Co takiego wydarzyło się w Pani życiu, że właśnie teraz zdecydowała się Pani zgłosić na terapię?

            Życie, które znałam do tej pory zaczęło się rozpadać. Było jak spacer po linie, a ja bardzo długo tego nie widziałam, bo po tej linie jeszcze byłam w stanie iść. Ale ta linia powoli zaczynała zanikać, a ja zaczynałam się po niej czołgać i to było to. Po linią była przepaść, na dnia przepaści tylko puszki i butelki. Póki jeszcze byłam na tej linie, nawet czołgając się, podjęłam decyzję. Bo gdybym upadła czekałyby tylko na mnie na dnie puszki i butelki.

2.Jakie myśli Pani  towarzyszyły?

           Niepewność. Strach czy się uda, czy dam radę, czy podołam. Bezradność, bezsilność, że sama nie podołam, a zawsze musiałam dawać sobie radę sama. Z drugiej strony było to dziwne uczucie, które często towarzyszy mi w chwilach najgorszej desperacji- musisz poznać diabła i uścisnąć mu dłoń, żeby wiedzieć, że już więcej nie będziesz chciał tego zrobić.

  1. Z jakimi uczuciami zaczynała Pani terapię?

            Po raz kolejny- niepewność. Strach przed nieznanym. Ale także ta niewytłumaczalna duma, którą ostatnimi czasy tak rzadko miałam powody żeby odczuwać. I ta cicha nadzieja. Matka głupich, owszem, ale czy to przypadkiem nie jest tak, że głupi ma zawsze szczęście?

  1. Z jakiego powodu uznała Pani, że potrzebuje terapii?

            Alkoholik ma wiele powodów, o których nie mówi na głos. Może powodem było obsikane łóżko? Może taplanie stopami po swoich własnych wymiocinach na podłodze? Może trzęsące się dłonie, które nie pozwalają na utrzymanie szklanki? Może serce, które ma zaraz wyskoczyć z piersi? A może moje odbicie w lustrze, tak bardzo żałosne po kolejnym zapiciu, że w końcu powiedziałam sobie- stop. To nie wymioty, nie mocz, nie ręce, nie serce. One nie potrafią krzyczeć. Ale ja tak. I w końcu krzyknęłam. Jakkolwiek egoistycznie byto nie zabrzmiało- ja jestem powodem rozpoczęcia terapii.

  1. Jakie osoby miały wpływ na podjęcie przez Panią decyzji o leczeniu?

W jaki sposób one na Panią wpłynęły?

            To nie był na tyle wpływ, co raczej sugestie. Silne, dobitne, ale cały czas sugestie. Nikt nie miał na mnie bezpośrednio wpływu. Decyzję podjęłam sama. Rozczarowałam już ludzi tyle razy, nie chciałam ich rozczarować po raz kolejny, a idąc na leczenie pod czyimś wpływem czułabym, że decyzja nie jest moja, tylko ich. A wtedy jestem niemalże pewna, że coś poszłoby nie tak. Niektórzy ludzie nie mają wobec mnie żadnych oczekiwań. I wolę, żeby tak pozostało. W ten sposób nie możesz nikogo zawieść. Ale jeśli nikt nic od ciebie nie oczekuje, a ty go zaskoczysz- to bezcenne uczucie. Dlatego nie chciałam, żeby ktokolwiek oprócz mnie miał wpływ na moją decyzję.

  1. Co Pani czuła w związku z podjętymi przez nie działaniami?

 Jak Pani zareagował/a na podjęte przez nich działania?

            Biorąc pod uwagę odpowiedź na pytanie 5, odpowiedzi na to pytanie nie jestem w stanie udzielić.

  1. W jakim celu podjęła Pani terapię?

            Żeby móc śmiać się z rzeczy małych i dużych nie będąc pod wpływem. Żeby zachód słońca mógł mnie zachwycić kiedy nie jestem po 10 piwach. Żeby w końcu móc być szczęśliwym, tak po prostu, będąc trzeźwym.

  1. Jakie korzyści może Pani przynieść udział w terapii?

            Widzę swoje odbicie w lustrze codziennie i znam tą twarz, ale ostatnimi czasy jakbym nie znała jej w ogóle. Pogubiłam się. Jakbym błądziła w ciemnym lesie. Jeśli terapia nie będzie dla mnie latarką, niech chociaż okaże się bateriami do tej latarki. O resztę zadbam sama.

  1. Co może być dla Pani trudne w terapii?

Co może być przeszkodą w tym, aby na nią uczęszczać/ korzystać z niej?

            Najtrudniejsze mogą być głosy w mojej głowie. To są złe głosy. Mają miły ton, ale są złe.

Mówią złe rzeczy. Namawiają do złych rzeczy. To bardzo trudna walka.

  1. Czego się Pani obawia w związku z terapią?

            Że przegram tą walkę i to walkowerem. Ale to, że tutaj jestem, świadczy o tym, że już weszłam na ring.

  1. W jaki sposób może Pani sobie poradzić z tymi wypisanymi powyżej trudnościami?

            Jeśli mogę słyszeć złe głosy, mogę słyszeć też te dobre. I je też słyszę. Jeśli mogłam płakać z bezsilności i przerażenia, to mogę też płakać z radości. Nigdy nie mogę zapomnieć, że tam, gdzie jest cień, zawsze jest też światło.

  1. Jakie ma Pani przemyślenia po napisaniu tej pracy?

            To ciężkie, bo muszę przeczytać to na głos przed obcymi osobami. A jednocześnie pisało mi się to lekką ręką. To naprawdę dziwne uczucie. Człowiek jest całkowicie ubrany, a czuje się kompletnie nagi. Jeszcze dziwniejsze jest to, że ta nagość, to obnażenie się, wcale aż tak bardzo nie przeszkadza.

***