…” Myślałam - przecież dobrze wypełniam swoje obowiązki, dbam o rodzinę, dzieci, pracuję, sprzątam, na czas opłacam rachunki i takie właśnie myśli oddalały mnie od tego, by zauważyć mój brak kontroli nad piciem.”…
…” Nie umiałam czerpać radości z życia nie będąc pod wpływem alkoholu.”…
Zdarzało mi się kilka razy, że wychodząc na uroczystości odbywające się w większym gronie, miałam postanowienie, że nie wypiję dużo alkoholu. Zazwyczaj na początku imprezy piłam pół kieliszka lub omijałam kolejki, by za szybko się nie upić. Niestety, z coraz większym upojeniem alkoholowym przesyłałam kontrolować te ilości. Pamiętam sytuację z wesela kuzyna, na którym byliśmy z dziećmi. Dopóki nie odwiozłam najmłodszego syna do hotelu, w którym miał zostać z opiekunką, nie wypiłam nic więcej poza łykiem szampana w ramach toastu. Lecz gdy tylko odwieźliśmy syna i wróciłam na wesele, zaczęłam pić z podwójna siłą. Co chwilę podstawiałam kieliszek partnerowi by wlewał do niego wódki, chciałam w ten sposób nadrobić stracone kolejki. Stan upojenia alkoholowego nadszedł wtedy szybko i z dużą intensywnością, doprowadzając do utraty świadomości.
Często po tak silnym zatruciu alkoholowym budziłam się z potwornym bólem głowy i mówiłam, że już więcej tak dużo nie wypiję. Te myśli mijały dość szybko i sytuacje powtarzały się na kolejnych imprezach czy domówkach. Zdarzały się również takie wyjścia, na których postanowiłam, że będę pić tylko wino, w złudnym przekonaniu, że będę wtedy mieć kontrolę nad piciem. Niestety, gdy byłam już lekko wstawiona, kończyło się na mocniejszych trunkach.
Od picia powstrzymywałam się zawsze wtedy, gdy miałam zaplanowany wyjazd, na którym prowadziłam auto. Chociaż czasem zdarzały się sytuację gdzie wiedziałam, że impreza się rozkręca i wszyscy się dobrze bawią, to planowałam i organizowałam sobie transport bym nie musiała wracać do domu jako kierowca.
Alkoholu nie piłam podczas ciąż i okresu karmienia piersią. Gdy miałam zaplanowane wyjście, które jednak były ograniczone do minimum, wtedy odciągałam pokarm dla syna przed wcześniejszym wypiciem. Nie piłam w tygodniu w godzinach południowych. Alkohol wtedy wypijałam wieczorem, zazwyczaj przed snem.
Kiedy wiedziałam, że czeka mnie wyjazd również dzień wcześniej nie wypijałam dużych ilości alkoholu. Zazwyczaj było to jedno piwo.
Nie stosowałam żadnych zabiegów umożliwiających wypicie więcej. Zazwyczaj chciałam jak najszybciej uzyskać zamierzony po alkoholu efekt. Nigdy nie unikałam kontaktów z ludźmi pijącymi. Wolałam spotykać się z takimi znajomymi, którzy nie stronią od alkoholu.
Myśli, że chyba piję za dużo pojawiały się w ostatnim czasie dość często. Zazwyczaj rano, po przebudzeniu, gdy nie mogłam znaleźć swoich rzeczy np. telefonu, dokumentów czy torebki. Myślałam – co się wydarzyło dzień wcześniej i przez głowę przechodziły mi myśli: Jak mogłam tyle wypić, by doprowadzić się do utraty świadomości?
Przychodził wtedy ogromny żal i wstyd. W myślach potępiałam swoje zachowanie. Mimo wszystko nie przyniosło to zamierzonych efektów, by zakończyć spożywanie alkoholu. Często zdarzały się takie sytuację, że budziłam się w ubraniach, nie pamiętając jak trafiłam do łóżka. Wielokrotnie ubrania te były zniszczone, podarte, ubłocone i wtedy również pojawiły się myśli, by ograniczyć alkohol. Niestety było to silniejsze niż ja sama i z każdym kolejnym piciem upodlałam się coraz bardziej.
Alkohol pomagał mi w rozmowie z innymi ludźmi, stawałam się bardziej otwarta, miałam większą swobodę wypowiedzi i pewność siebie. Nie zastanawiałam się wtedy czy wypowiedziane przeze mnie słowa zostaną odebrane dobrze czy źle. Stawałam się dowcipna, śmiała ale i niekiedy uszczypliwa. Potrafiłam podzielić się szczerze moimi myślami. Robiłam rzeczy, których nigdy nie zrobiłabym na trzeźwo. Na przykład na domówce śpiewałam z koleżanką karaoke, nie przejmując się tym, że fałszuję. Bez wypicia alkoholu nie wyszłam też na parkiet tańczyć, zawsze tańczyłam już jak byłam mocno wstawiona. Po wypiciu nie miałam żadnych hamulców. Stawałam się rozluźniona i wydawało mi się wtedy, że nic nie sprawia mi większych trudności.
By nie widzieć faktu, że piję zbyt dużo wmawiałam sobie, że przecież w tygodniu nie piję dużo, nie muszę od rana sięgać po butelkę z winem czy piwem. Alkoholizm kojarzył mi się z człowiekiem pijącym od rana do wieczora przez 7 dni w tygodniu. Zawsze myślałam, że mnie to nie dotyczy i nie mam tak dużego problemu. Przecież wśród znajomych wszyscy w weekendy piją i nie widziałam w tym nic złego.
Mówiłam sobie, że przecież muszę się „wyszaleć”, jestem jeszcze młoda, bo jak nie teraz to kiedy?
Myślałam – przecież dobrze wypełniam swoje obowiązki, dbam o rodzinę, dzieci, pracuję, sprzątam, na czas opłacam rachunki i takie właśnie myśli oddalały mnie od tego, by zauważyć mój brak kontroli nad piciem.
Po napisaniu tej pracy umocniłam się w moim ostatnim przekonaniu, że nie mam kontroli nad piciem. Mimo wielu starań związanych z zachowaniem trzeźwości, nigdy mi się to nie udawało. Nie umiałam czerpać radości z życia nie będąc pod wpływem alkoholu. Wypijane przeze mnie ilości wina, wódki czy piwa były tak duże, że traciłam kontrolę nad własnym zachowaniem
Dopuściłam się wielu konfliktów, bójek i wyzwisk słownych, które nie miałyby miejsca będąc trzeźwą.
Teraz dążę do tego, by czerpać przyjemność z życia w trzeźwości. Widzę wiele więcej pozytywów z odstawienia alkoholu. Chcę być dobra dla siebie oraz dla moich bliskich.