...”Nigdy nie zastanawiałam się nad tym jaką mam reputację. Sama jestem dla siebie największym krytykiem. Jeśli kogoś krzywdziłam - to głównie siebie.”...
…”Dzięki alkoholowi stawałam się bardziej lekkomyślna, kiedyś nazwałabym to spontanicznością, odwagą, temperamentem.”…
Jak picie wpłynęło na moje kontakty i relacje z innymi ludźmi?
Myślę, że łatwiej by było wymieniać sytuacje, w których alkohol nie towarzyszył mi w życiu.
Kiedy byłam nastolatką alkohol był ucieczką od obowiązków, powodem do przechwałek i rozwiązaniem na nudę. Towarzyszył mnie i moim znajomym na każdej imprezie, każdym wyjeździe. Wszyscy pili, osoby które nie piły – na tych imprezach się nie pojawiały. Gdy zaczęłam pracę w klubach nocnych, alkohol towarzyszył mi cały czas. W dni wolne często zdarzały się imprezy, więc nawet wtedy nie było odpoczynku – jeden wielki alkoholowy i narkotykowy cug. Zdarzały się momenty, kiedy nie piłam w dni wolne a zamykałam
się w domu i spędzałam czas sama, masaże, sauna i treningi pomagały ładować mi baterie. Po przeprowadzce do Warszawy alkohol towarzyszył nam jako element rozrywki np. w trakcie spotkań ze znajomymi lub gdy mieliśmy ochotę wspólnie posiedzieć przy drinku w knajpie/domu.
Dzięki alkoholowi stawałam się bardziej lekkomyślna, kiedyś nazwałabym to spontanicznością, odwagą, temperamentem.
Dziś myślę, że zupełnie nie było to związane z tymi cechami. Po wypiciu alkoholu, stawałam się przebojowa, gadatliwa i pewna siebie. Przejmowałam inicjatywę, z czasem jednak było zupełnie na odwrót zamykałam się w sobie i nie potrafiłam przełamać. Zupełnie jakbym była za szybą. Moi znajomi nie reagowali na moje picie, ponieważ pili ze mną. Było to uznawane za normalne, czasem gdy zdarzyło mi się odmówić kolejnego szota wódki byli wręcz w szoku, że nie chcę się napić. Odbierali to jako dziwne/nietypowe. Zdarzało mi się być przykrą w kontaktach dla niektórych osób, których nie znałam.
Działo się to dopiero w momencie, gdy zauważyłam, że ktoś zaczepia moich znajomych lub osoby, które nie chciały kontaktu. Objawiało się to agresją słowną, czasem przemocą fizyczną. Częściej jednak byłam osobą bardzo troskliwą, opiekuńczą i pomocną. Jeśli sama nie byłam odcięta od rzeczywistości. Myślę, że alkohol wpływał głównie na mój kontakt samej ze sobą. Stawałam się uległa, czasem agresywna.
Zaprzepaszczałam okazje na rozwijanie pasji, nie dbałam o swoje zdrowie w żadnym wymiarze. Jeżeli chodzi o relacje z ludźmi, to zdarzało mi się odwoływać umówione spotkania. Brak punktualności jeżeli chodzi o prace i spotkania towarzyszy mi do tej pory. Szczerze, to nigdy nie zastanawiałam się nad tym jaką mam reputację. Sama jestem dla siebie największym krytykiem. Jeśli kogoś krzywdziłam – to głównie siebie i
wówczas moi znajomi wyrażali obawy co do mojej osoby, zdanie osób trzecich nigdy mnie nie obchodziło. W każdym miejscu pracy uchodziłam za dobrego i zaangażowanego pracownika, ciepłą i uprzejmą osobę.
Nie znam odpowiedzi na pytanie w jaki sposób alkohol pogarszał moje kontakty z
innymi ludźmi, mam wrażenie, że po alkoholu zawsze stawałam się bardziej lubiana z racji tego, że stawałam się turbo miła i towarzyska.
Patrząc na powyższą pracę mam bardzo mieszane uczucia. Zawsze moje poczucie własnej wartości było zaniżone, często myślałam, że muszę udowodnić że jestem fajna i coś potrafię wnieść w towarzystwo.
To bardzo smutne, że nie potrafiłam nigdy uwierzyć w słowa innych ludzi na swój temat i dobijałam siebie stwierdzeniem, że jestem nic nie warta.
Czasem sama nie wiem która ja, to ja.
Elfinka