O kobiecości

            Kiedy ktoś pyta mnie, czy fajnie jest być kobietą, to bez chwili zastanowienia odpowiadam, tak! TAK! Kiedy ktoś pyta mnie, dlaczego fajnie jest być kobietą, to takich chwil na zastanowienie musiałabym mieć tyle ile mam włosów na głowie, a nie jestem łysa. Bo tak naprawdę to dlaczego mi tak dobrze z tego powodu? Jestem z Wenus, okej, a może na Marsie wcale nie jest najgorzej? Może wygodniej by mi było jednak sikać na stojąco? Co jest takiego niesamowitego w byciu tym „puchem marnym”?

Tym co zawsze w górę wzlatuje.

            Czy to te te szpilki na niebotycznym obcasie? Czy to te najnowsze pantofelki, te lśniące i lakierowane? Czy to ten płaszczyk, którego zazdroszczą wszystkie koleżanki? Może to ten perfum? Ten, za którego zapachem każdy się odwróci. A może to coś zupełnie innego?

            Kim jestem, kiedy jestem kobietą? Jestem tak wieloma osobami. Jestem córką z pełną świadomością tego, że zaraz to ja być może będę dla kogoś matką. Mogę być żoną, troskliwą, ciepłą w kapciach, ale mogę być też cudowną kochanką, kapcie w zapomnienie! Mogę być siostrą- pouczać i być pouczaną. Mogę założyć sukienkę z dekoltem do pępka, żeby za kilka godzin ubrać wyciągnięte dresy i znaleźć tyle samo powodów, dla których i to, i to będzie wspaniałe. Będąc kobietą mogę być kimkolwiek chcę.

            Jednym gestem potrafię zmienić płacz dziecka w śmiech. Jednym spojrzeniem potrafię wywołać radość u mężczyzny. Jedną drobną rzeczą potrafię zmienić swoje odbicie w lustrze. Tylko i aż dlatego, że jestem kobietą.

            Kobiecość to przywilej, na który pracowały nasze prababki, babki, matki. Wychowywały w pocie czoła całe gromady szkrabów, dążyły do bycia dumą swoich mężów, rodzin. Torowały nam, współczesnym babkom szlaki. Do dzisiaj moja babcia zwraca mi uwagę, jak usiąść, żeby ładnie się prezentować. Do dziś trzyma w szafie swoje futra. To jest jej kobiecość, której nikt jej nie zabierze. Kiedy ja czasami przymierzam te futra, nie staję się moją babcią, o nie. Staję się Kobietą.

            Staję się częścią tej historii, tej którą w pocie czoła tworzyły nasze krewne. Mam ułatwione zadanie, bo kroczę wydeptanym już szlakiem. To, co kiedyś dla naszych babek było nieosiągalne, my mamy na wyciągnięcie ręki. Nie musimy martwić się o to, jak zewnętrznie oznajmić światu: helooł! Jestem kobietą!! Mamy wybór, wybór pod tak wieloma względami, na tak wielu płaszczyznach życia. A taki wybór, coś tak cennego, to przywilej. Przywilej, z którego możemy korzystać. Przywilej, na który my, kobiety, tak długo pracowałyśmy.

            Z perspektywy czasu można stwierdzić, że my jako płeć piękna jesteśmy różami, które wyrosły z betonu. Z twardego, męskiego, surowego świata wykiełkowałyśmy w wielkich trudach, mając tak nikłe szanse. Róży nie jest łatwo przebić się przez beton. My to zrobiłyśmy. Naszym kwiatem zachwyca się każdy, nawet my same. Łatwo jest ten kwiat zdeptać, to fakt i wielu próbuje. My same wielokrotnie powstrzymujemy się przed wypuszczaniem kolejnych pąków, jakbyśmy bały się zakwitnąć. Jakbyśmy bały się zachwycić kogoś lub siebie naszym pięknem. Ale od czego przecież róża ma kolce? Niech nikt nie zakłóca w jej kwitnięciu. Niech każdy zachwyci się jej zapachem. Niech ta róża gubi płatki, jeśli przyjdzie na nią czas, niech zapiera dech w piersiach w czyimś wazonie. Niech będzie ozdobą, wyrazem uczucia, ale niech zawsze wie jedno- jest cudowną, przepiękną różą. To jest jej przywilej.

            Wszelkie fakty przemawiają za tym, że jesteśmy puchem, który wzlatuje do góry. Żadne mroźne wiatry, żadne ulewy nie są w stanie nas zatrzymać. Nie istnieje taka siła, która zabiłaby w nas, kobietach tą ich magiczną kobiecość. Tą kobiecość, za którą jesteśmy tak podziwiane, szanowane. Kochane. My też za tą kobiecość podziwiajmy się, szanujmy. I kochajmy. Nauczmy się, że kobiecość to nie nasz obowiązek. To nasz przywilej. Pielęgnujmy to, ażeby za jakiś czas to dla naszych córek i wnuczek my, właśnie my będziemy tymi matkami i babciami, o których ktoś powie „ te niesamowite róże”.

            Te cudowne kobiety.