Okazywanie uczuć ??? Myślałem, że prawdziwy twardy facet nigdy tego nie robi.

Proszę podać 10 specyficznych przykładów pokazujących wpływ Pana picia na osoby z najbliższego otoczenia.

a) Często wracałem do domu po kilkudniowych ciągach i widziałem wyczekującą na mnie smutną mamę.

b) Gdy żył tato czuwał nade mną abym wstając z łóżka trafił do toalety.

c) Częste kłótnie z bratem, którym towarzyszył alkohol. Stawałem się wtedy agresywny i używałem wulgarnych słów.

d) Mama często zwracała mi uwagę, że dom traktuje jak hotel, a ją jak sprzątaczkę.

e) Często poganiałem w wielu sprawach np. na cmentarzu, bądź na zakupach bo wiedziałem, że za chwilę będę pił.

f) Często znikałem wychodząc rano na zakupy. Zdarzało się mi wracać wieczorem, a nawet po kilku dniach. Mama kompletnie utraciła wtedy zaufanie do mnie.

g) Wstyd mamy i brata przez moje spanie na klatce.

h) Brat był „deską ratunkową” kiedy ja nie potrafiłem wyhamować z piciem.

i) Bratanek musiał mnie często wozić gdy byłem pijany. Musiał znosić moje przykre pomysły i widział moje pijackie towarzystwo.

j) Gdy byłem w pracy często zostawiałem telefon w ciężarówce i organizowałem weekendowe obiady z kolegami z pracy, a mama i brat nie mogli się dodzwonić i martwili się.

Często moje obowiązki dnia codziennego przerzucałem na najbliższych. Głównie mama zajmowała się domem i to Ona robiła wszelkiego rodzaju opłaty oraz utrzymywała dom w czystości. Brat często ratował mnie w sytuacjach kiedy ja nie miałem po prostu sił. Mówił mamie, że jestem u niego i śpię oraz, że nad ranem pojedzie za mnie. Bratanek, którego wykorzystywałem jako prywatnego taksówkarza często woził mnie i znajomych po imprezach. Początkowo było to dla niego frajdą, bo poznawał wpływowych ludzi, a z czasem, kiedy nadużywałem jego usług było to zapewne przykre dla niego.

 Moja mama i brat nie ukrywali mojego problemu z nadużywaniem alkoholu. Często byłem świadkiem rozmowy przez telefon, gdzie mama rozmawiała, czy to z jedną, czy to z drugą ciotką i mówiła, że znowu wróciłem pijany. Było mi wtedy smutno. Być może robiła to po to, bym poczuł się przykro i abym wyciągnął wnioski ze swojego zachowania. Tajemnicą nie było też, że podjąłem dobrowolną terapię.

Moje pijackie wybryki były najczęściej krytykowane przez mamę. To Ona dźwigała i znosiła po śmierci mojego taty wszystkie moje wybryki oraz niemiłe sytuacje. Mówiła, że kiedyś wytykałem sąsiadom ich problem alkoholowy, a dziś ich naśladuję. Bluzgała na mnie gdy wracałem upity do domu. Kiedy zobaczyła mnie śpiącego na wycieraczce pod drzwiami bardzo zdenerwowanym tonem głosu zwyzywała mnie od żuli. Mówiła też, że „Tato na pewno przewraca się w grobie widząc, co ja wyprawiam”. Było mi niezmiernie głupio, ale mój egoizm sprawiał, że po chwili spływały ze mnie te słowa. Znowu wybywałem z domu i sięgałem po alkohol. Były to przykre sytuacje, które sprawiły, że w końcu do mnie dotarło, że rujnuję sobie życie. 

Przykre jest to, że osobą, która najbardziej cierpiała przez moje picie była moja mama. Osoba, która mnie wspierała i dbała o rodzinny dom. Przez moją chorobę sprawiłem, że stała się Ona znerwicowana. Drugą osobą, która cierpiała w ostatnim etapie picia jest mój brat. Gdy piłem, potrafiłem powiedzieć Mu kilka słów za dużo. Następnego dnia wypytywał mnie, czy pamiętam, co mówiłem. Bywało tak, że nic nie pamiętałem. Ze smutną miną docierało do mnie to, co mi powtarzał. Padały słowa „przepraszam”.

Bywałem względem niego agresywny, ale nigdy nie doszło do rękoczynów. W relacjach z dalszą rodziną nie było sytuacji, w których cokolwiek bym dostrzegł odnośnie mojego zachowania. Mam nadzieję, że będąc w abstynencji pokażę wszystkim swoje prawdziwe oblicze. Oblicze niepijącego Borysa.

W moim życiu mało kiedy mówiło się o jakichkolwiek uczuciach. W chwili kiedy piłem, uważałem, że okazywanie uczuć to element słabości. Myślałem, że prawdziwy twardy facet nigdy tego nie robi. Będąc w abstynencji dostrzegam, że potrafię okazywać uczucia. Potrafiłem pierwszy raz w życiu powiedzieć mamie, że Ją kocham. Podejrzewam, że to alkohol przesłonił mi oczy i nie umiałem mówić o uczuciach, a dziś potrafię bo wiem, że takie mam.

Być dobrym ojcem – to być osobą aktywnie zaangażowaną w wychowanie swoich dzieci, to bycie filarem rodziny, wsparciem i wzorem pozytywnej dyscypliny.

Być dobrym partnerem –  to znaczy być odpowiedzialnym za swoje relacje z drugą osobą. Bycie dobrym partnerem to też bycie osobą wyrozumiałą,  optymistyczną, otwartą i wyrażającą swoje uczucia.

Być dobrym synem to być częścią rodziny. Powinien on być otwarty przed najbliższymi, godny zaufania oraz szczery.

Niestety przez moje picie jestem sam i nie mogę ocenić się jako dobry ojciec bądź dobry partner. Trudno mi się do tego przyznać, ale dotychczas nie byłem dobrym synem. Nie potrafiłem okazywać rodzicom uczuć jakimi Ich darzę. Często sprawiałem im wiele kłopotów wychowawczych. Nie mogli mi zaufać.  Obecnie staram się to zmienić. Próbuję pokazać swoje dobre uczucia. Staram się nie sprawiać kłopotów, być wsparciem i osobą, na której można polegać. Wiem, że nie będzie to takie proste i szybkie na pstryk palca, ale pokaże prawdziwego mnie. Mam nadzieje, że kiedyś uda mi się być dobrym partnerem i ojcem.

Myślę, że uczuciem, które buduje i umacnia rodzinę jest miłość. Miłość, której nie byłoby bez wzajemnej szczerości, zaufania, troski i wsparcia.

Przede wszystkim chciałbym udowodnić Sobie i innym, że jestem innym człowiekiem. Innym niż widziany do tej pory pijany Borys. Chciałbym też wzmocnić relacje, które zaniedbałem. Chciałbym być szczery wobec rodziny, a przede wszystkim szczery wobec siebie.

Najważniejsza jest poprawa relacji, która wymaga dużo czasu oraz cierpliwości. Próbuję stopniowo iść małymi krokami do przodu. Dbam o siebie, a dbając o siebie łatwiej jest mi funkcjonować w rodzinie i dawać coś od siebie.

Po napisaniu tej pracy czuję ulgę. Czuję też smutek jak za każdym razem, gdy wracam do pijackiej przeszłości. Mam nadzieję, że uda mi się naprawić relacje z rodziną oraz mam nadzieję na lepszą przyszłość.

        Borys