….Spotkanie z emocjami…...
Siedzę sama…ciche kapanie z kranu i tykanie zegara, tylko natrętne myśli …pustka…Nagłe przyspieszone bicie serca…czuję, że we mnie coś narasta… Niepokój, strach, podniecenie…Słyszę donośny odgłos:
”… hej, jak się masz dziewczyno…?!” Zdrętwiałam.
Nadeszła …Ona …Emocja….tak bliska mojemu życiu i tak jeszcze odległa. To Ona stanowi o moim zachowaniu i moim sposobie odbierania rzeczywistości. To Ona włada moimi reakcjami oraz myślami. Pod jej wpływem podejmuję ważne decyzje, wyrażam siebie i odbieram świat. Uczę się z nią obcować. Poznajemy się wzajemnie.
..” Witaj Emocjo…” rozpościeram do niej ręce …: „ jak dobrze, że Jesteś, jaka będziesz dziś?” pytam nieśmiało .
Ona staje przede mną, dumna i zamyślona, szepcząc ..: „wszystko zależy od Ciebie, od Twojego nastawienia do świata i ludzi…Ty dowodzisz…”.
To prawda. Ode mnie zależy, jak ją poprowadzę. To ja jestem architektem każdej przeżywanej chwili, dnia, życia.
I tak patrzymy na siebie : Ona i Ja …Ja i Emocja…Ogarnia mnie szaleństwo uczuć i wrażeń, tonę w fali uniesień i rozterek. Wszystko zaczyna wirować wokół mnie. Rozpoczyna się walka radości i smutku, euforii i gniewu, spełnienia i rozgoryczenia, zadowolenia i rozczarowania, wahania i pewności, przerażenia i zachwytu, poczucie samotności i bólu.…Jednak spokój i rozsądek zwycięża….jestem szczęśliwa…I wiem, że będzie dobrze. Mam władzę nad nią i ode mnie zależy, jak będę ją wyrażać. Od czasu, kiedy uczę się panować nad złymi emocjami, nie martwię się o siebie… to cudowne! Konfrontuję się z emocjami, przeżywam je, określam i zmieniam stosunek do nich. To niebywałe uczucie. Zostaje przy mnie tylko to, co dobre, przemyślane i nazwane. Potrafię kierować swymi nastrojami.
Uczę się nimi zarządzać.
Naprawdę mam ich świadomość.
Na trzeźwo zmieniam Siebie i Swoje życie na lepsze.
Jest mi dobrze i czuję , że mogę wiele zrobić.
Chwile zwątpienia, napady smutku i lęku pojawiają się, ale natychmiast zamieniam je na poczucie pewności siebie i na budowanie czegoś niesamowitego.
Już nic nie może mi zagrażać…żadna bezsilność.
Od paru tygodni nauczyłam się spokojnie patrzeć na świat i na to, co wokół mnie. Rozmawiam z bliskimi o swoich emocjach i uczuciach. Mówię o swoich potrzebach. Teraz zdaję sobie sprawę , jak rozmowy te zmieniają nasze relacje i coraz częściej dostrzegam, jak dobrze to wpływa na moje otoczenie. Widzę jaka zmiana zachodzi wśród moich bliskich pod wpływem mojego nastawienia na sytuacje i zdarzenia i jak wiele zależy ode mnie. Zmienia się poziom naszych relacji, a ja mam w tym udział.
Dlaczego wcześniej tego nie odkryłam…?
To takie proste ! I daje tyle satysfakcji ! Już nie krzyczę , bo po co ?
Nie mam pretensji, nikogo nie oskarżam, bo mam świadomość siebie i swoich zasobów, a swoim spokojem, radością , uśmiechem daję wiele otoczeniu. To daje mi poczucie szczęścia.
Jestem szczęśliwa i daję szczęście innym… Moim bliskim jest dobrze ze mną i są szczęśliwi…wspaniale mi z tym odczuciem…
Nieprzyjemnych emocji już nie ma, jeśli pojawiają się szukam przyczyny ich powstawania i pokonuję. Jestem przepełniona tylko pozytywnymi….
„…Zostań ze mną dobra Emocjo …nie odchodź ! Wołam .
Jutro znów przyjdziesz? ” pytam pewnie.
…” Będę przy Tobie zawsze….odpowiada.
Pamiętaj jednak, abyś rozmawiała o mnie otwarcie z otoczeniem, wtedy będzie łatwiej…” odetchnęłam z ulgą.
Yola.